preloading of loading
Ta strona internetowa stosuje pliki cookies. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na ich używanie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. ZAMKNIJ
Fotografia FotografiaFotografia
Analogi AnalogiAnalogi
Skanowanie SkanowanieSkanowanie
Cyfraki CyfrakiCyfraki
Prezentacja PrezentacjaPrezentacja

Wywoływacze drobnoziarniste i standardowe
wywoływanie filmów z kryształkami T

2019-01-16 11:22:05, Wojciech Dąbrowski - Analogi
Wiele osób uważa, iż ostrość i jakość negatywu czarno-białego z kryształkami typu T (np. T-max, Acros, Delta) w znacznym stopniu zależy od użytego wywoływacza. Po zastosowaniu dedykowanego drobnoziarnistego wywoływacza ziarno powinno być znacznie mniejsze, dając tym samym więcej detali. Do tej pory negatywy czarno-białe wywoływałem w nieśmiertelnym Kodaku D76, jednak jeśli można osiągną lepsze efekty zmieniając tylko wywoływacz to czemu nie spróbować. Wykonałem kilka testów korzystając z filmu Fuji Acros 100 w formacie 120. Wszystkie negatywy zostały naświetlone identycznie. W ramach testów sfotografowane zostały dwie sceny (jedna scena na jednym filmie). Przed wywołaniem filmy zostały pocięte w ciemni na pojedyncze klatki i wywołanie pojedynczo w różnych wywoływaczach, następnie zeskanowane w rozdzielczości 5500 dpi. Poniżej znajdują się przykłady, które pokazują rezultaty. Filmy były wywoływane z czasami i agitacją proponowaną przez producenta.
Po zabawieniu się w „znajdź 10 różnic” uważam, że film wywołany w starym dobrym Kodak D76 bardzo mało różni się od nowoczesnego Adoxa FX39, a Tetenal Ultrafin T-plus pozostaje na końcu stawki.
Acros 100 - Kodak D76
Acros 100 - Adox FX39
Acros 100 - Tetenal Ultrafin T-plus

D76, FX39 i Ultrafin T plus
D76, FX39 i Ultrafin T plus
Acros 100 - porównanie wywoływaczy
Acros 100 - porównanie wywoływaczy

Pułapka slajdu - fotografowanie koloru

2017-10-30 14:49:21, Wojciech Dąbrowski - Analogi
Kto widział wywołany slajd i robi zdjęcia na tym medium wie, że kolor odgrywa na nich główną rolę. Często jednak łapię się na tym, iż chodząc z aparatem, w którym jest załadowany slajd, chcę fotografować wszystko co jest kolorowe bez względu na kard, kompozycję czy też inne „drobnostki” ;-)
Na pewno fotografuję na slajdzie właśnie dlatego, aby widza oglądającego gotowe zdjęcia zaskoczył kolor, którego nie może na nich zabraknąć. Zdjęcie nie może jednak polegać na samym kolorze (pomijam tutaj pewne abstrakcje, gdzie właśnie to jest celem), zdjęcie powinno opowiadać historię, dawać do myślenia, przede wszystkim zaciekawić odbiorcę na dłuższą chwilę.
Dlatego... po pierwsze - dobry temat, a dopiero potem odpowiednie światło, pogoda, pora roku itp.
Oczywiście nie ma to jak wyjść w plener i pstryknąć kilka zdjęć dla samej radości płynącej z fotografowania.
Velvia 100 - 35mm
Velvia 100 - 35mm
Provia 100F - 35mm
Provia 100F - 35mm

Punktowy pomiar światła - pełna kontrola ekspozycji

2017-10-24 09:32:01, Wojciech Dąbrowski - Analogi
Jednym z największych problemów na początku przygody z analogami (przede wszystkim slajdami) jest pomiar światła. Fotografując analogiem nie możemy wprowadzać korekty ekspozycji na podstawie podglądu zrobionego zdjęcia (ponieważ zdjęcia zobaczymy dopiero po wywołaniu), a pomiar automatyczny najczęściej nie pozwala idealnie naświetlić filmu. Osobiście pierwsze pomiary wykonywałem aparatem cyfrowym - sigmą SD14. Jej zasięg tonalny jest niemalże identyczny jak slajdu co znacznie ułatwiało zadanie. Po ustawieniu poprawnej ekspozycji dla aparatu cyfrowego przenosiłem te ustawienia na analoga i robiłem zdjęcie. Plusem była bardzo dobra ekspozycja i szybkość pomiaru bez zbędnego zastanawiania się. Minusem była konieczność noszenia dodatkowego aparatu, który zajmuje miejsce i dorzuca kilogramy do plecaka. Potrzeba stworzenia lekkiej konfiguracji sprzętu analogowego do wypadów w góry zmusiła mnie do zmiany sposobu pomiaru światła i ostatecznie zakupu światłomierza z pomiarem punktowym.
Bez względu na to czy korzystasz ze światłomierza czy aparatu cyfrowego najdokładniejszą metodą pomiaru jest pomiar punktowy. Pozwala on dokładnie określić jak zostanie odwzorowana jasność poszczególnych elementów na zdjęciu. Korzystałem z wielu metod obliczania ekspozycji, poniżej opisałem tą, którą posługuję się obecnie - jest dla mnie najdokładniejsza i najszybsza.
Pomiar punktowy - slajd - w pierwszej kolejności mierzę jasność najjaśniejszego i najciemniejszego punktu na scenie a następnie wyciągam średnią (nie fotografuję ujęć gdzie słońce jest w kadrze więc ten przypadek pominę). Najjaśniejsze najczęściej są białe chmury na niebie (dla slajdu powinny one być maksymalnie +3EV od naszej średniej, najlepiej koło +2,3EV). Ciemne miejsca, w których chcemy mieć widoczne detale nie powinny być ciemniejsze niż -2,3EV. Oświetlone zielenie (np. trawa) dobrze wyglądają przy 0EV / +0,3EV. Im mniej doświetlimy klatkę tym mocniejsze kolory uzyskamy, im bardziej prześwietlimy, tym bardziej będzie ona „wyprana” z kolorów. Po pewnym czasie doświadczenie pozwala ustalić kolor danego elementu zdjęcia na podstawie pomiaru światła.
Negatywy kolorowe naświetlam podobnie jak slajdy, prześwietlając o jedną ekspozycję (dzięki temu więcej cieni zmieści się na filmie, a większa „gęstość” negatywu po wywołaniu zapewni lepsze kolory).
Film czarnobiały - tutaj wszystko zależy od filmu jaki używamy i jego charakterystyki. W tym wypadku (tak samo jak w negatywach kolorowych) trzeba uważać na ciemne miejsca, czyli naświetlać klatki tak, aby nie utracić detali w cieniach (najczęściej najciemniejsze miejsce powinno mieć do -4EV).

Velvia i wyciąganie cieni

2017-05-02 18:09:26, Wojciech Dąbrowski - Analogi
Wielu z nas boryka się z małym dynamiką/rozpiętością tonalną slajdu. Zawsze chcemy upchać na filmie jak najwięcej detali w cieniach, a przy tym nie wypalić świateł. W postprocessingu odzyskujemy informacje z cieni, aby uratować niedoświetlone części zdjęcia i w pewnym sensie sztucznie wpłynąć na zwiększenie zasięgu tonalnego. Niestety (i na szczęście) całe piękno pozytywów opiera się właśnie na dużych kontrastach i nasyconych kolorach. Wyciskając ostatnie cienie z naszych klatek często tracimy klimat i całe piękno slajdów. Oczywiście są przypadki gdzie takie zabiegi są niezbędne, na przykład gdy cała klatka jest nie doświetlona i jest to jedyny sposób na uratowanie zdjęcia.
Fotografując na slajdzie powinniśmy mieć na uwadze to czym jest slajd, jak działa, jakie daje nam możliwości oraz ograniczenia. Jeśli potrzebujemy zrobić zdjęcie sceny z dużą dynamiką lepiej zrobić to po prostu na negatywie, a pozytyw zostawić na odpowiednie warunki.
Velvia 100 - skan z wyciągnietymi cieniami
Velvia 100 - skan z wyciągnietymi cieniami
Velvia 100 - skan bez modyfikacji
Velvia 100 - skan bez modyfikacji

Średni format - kilka wskazówek

2017-04-22 16:56:12, Wojciech Dąbrowski - Analogi
Wraz z rosnącą liczbą analogowych wypadów fotograficznych uzbierała się całkiem spora ilość doświadczenia, przemyśleń i usprawnień.
Na pewno nie są to rzeczy, dzięki którym zdjęcia staną się lepsze, ale podpowiedzi te mogą usprawnić proces fotografowania, a czasem uratować nie jedno zdjęcie:
  1. Zaklejanie magazynków taśmą - producenci sprzętu analogowego używali różnych rozwiązań zabezpieczających magazynki z filmem przed otwarciem. W Bronice niestety zdążyło mi się, iż magazynek otworzył się po upadku (całkowicie przypadkowym - podczas hamowania autem aparat spadł z siedzenia). Od tamtej pory magazynki zaklejam dodatkowo kawałkiem taśmy izolacyjnej.
  2. Etykiety z nazwami filmów oraz tabelami naświetleń - pracując w terenie często czas działa na nasza niekorzyść, a każda pomyłka w świecie analogowym jest nieodwracalna i w wielu przypadkach może być zauważona dopiero po wywołaniu filmu. Dobrze opisane magazynki wraz z tabelami efektu Schwarzschilda znacznie usprawnią wyliczanie poprawnej ekspozycji i skrócą czas szukania odpowiedniego magazynka.
  3. Opisy magazynków oraz obiektywów w plecaku/torbie - z powodu fotografowania obiektywami stało ogniskowymi na porządku dziennym jest zabieranie kilku szkieł na każdy foto wypad. Opisanie ich na deklu znacznie ułatwia ich szybkie lokalizowanie w torbie czy plecaku. To samo tyczy się magazynków.
Etykiety na magazynkach z filmami
Etykiety na magazynkach z filmami
Opisy obiektywów i magazynkó w plecaku
Opisy obiektywów i magazynkó w plecaku

Velvia kontra Provia - spostrzeżenia własne

2017-03-14 18:50:02, Wojciech Dąbrowski - Analogi
Slajdy są materiałem fotograficznym, który słynie ze swych niepowtarzalnych kolorów. Niestety uzyskanie zamierzonego efektu nie zawsze jest łatwe. W przeciwieństwie do fotografowania aparatami cyfrowymi doświadczenie odgrywa tutaj znaczącą rolę. Diapozytywy są niesamowicie czułe na kolory, co przy fotografowaniu w zróżnicowanych warunkach oświetleniowych i pogodowych często uniemożliwia dokładne określenie ostatecznego wyglądu zdjęcia.
Niektórzy mówią, iż Provia daje bardziej naturalne kolory, mniej „wykręcone”. Z moich doświadczeń wynika, że wcale nie jest to do końca prawdą. Bez sprzecznie odcień obydwu filmów jest całkiem inny: Velvia daje ciepłe kolory z bardzo intensywnymi zieleniami, natomiast zdjęcia z Provi są znacznie chłodniejsze.
Rozdzielczość filmów, ich nasycenie oraz kontrast są bardzo podobne.
Osobiście znacznie częściej korzystam z Velvi, która bardziej trafia w moje preferencje (uwydatnia kolory złotej godziny i pokazuje zielenie w niepowtarzalny sposób). Provi używam, gdy fotografuję w bardzo ciepłym świetle (przed samym zachodem/po wschodzie, gdy występuje dużo czerwieni, róży i żółci) pozwala ona wtedy zachować w miarę naturalny wygląd sceny. Fotografując ludzi kolory skóry wyglądają naturalniej na Provi niż Velvi. Fotografując Provią trzeba mieć na uwadze również to, że przy niedoświetleniu bardzo szybko całość staje się mocno, nienaturalnie niebieska.
Ostatecznie wybór filmu pozostaje kwestią gustu oraz odpowiedniego doboru filmu do danej sytuacji.
Velvia 100 - przed zachodem
Velvia 100 - przed zachodem
Provia 100F - przed zachodem
Provia 100F - przed zachodem
Provia 100F - środek dnia
Provia 100F - środek dnia

Fotografia analogowa - pierwsze kroki

2017-01-23 18:18:58, Wojciech Dąbrowski - Analogi
Ile to kosztuje i jak zacząć?
Jeśli jeszcze nigdy nie zrobiłeś zdjęcia aparatem analogowym to musisz spróbować póki jest to jeszcze możliwe. Nie chodzi tu o osiąganie rewelacyjnych rezultatów czy o jakiegokolwiek rodzaju profesjonalizm , lecz o ducha fotografii.
Faktem jest to, że każda klatka kosztuje (w brew pozorom ma to też zalety, zaczynamy znacznie więcej myśleć nad tym co fotografujemy i w jaki sposób). Slajd Velvia (od którego wg mnie warto zacząć) kosztuje około 55 zł + wywołanie około 15 zł. Aparat nie ma tutaj większego znaczenia, jednak musi mieć sprawny i dokładny światłomierz (do pomiarów światła można również używać aparatu cyfrowego*), dobre szkło również nie zaszkodzi. Opcjonalnie można pożyczyć sprzęt od znajomego lub zapytać czy ktoś z rodziny nie ma starego Zenita.
Jak to działa?
Nie ma tu nic skomplikowanego, trzeba jedynie trochę cierpliwości ponieważ wyniki naszej pracy otrzymujemy dopiero po pewnym czasie. Na początek kupujemy film, wrzucamy do aparatu i robimy zdjęcia. Po skończeniu filmu i wyjęciu rolki z aparatu oddajemy ją do wywołania (slajd najprościej, nie drogo i całkiem dobrze wywołują w Cewe, trafiają tam slajdy oddane do wywołania w Media Ekspert czy Rossmanie). Czekamy na wywołanie, a po odbiorze radujemy się pięknem slajdu :-)
Rady na początek?
Najważniejsze to dobrze mierzyć światło i jak najdokładniej ustawiać ekspozycje!

* przy mierzeniu światła cyfrą warto ustawić pomiar punktowy i sprawdzać czy światła i cienie mieszczą się w zasięgu dynamicznym danego filmu

Fotografowanie na filmie w zimie

2017-01-18 00:28:21, Wojciech Dąbrowski - Analogi
Pierwszej analogowej zimy mocno obawiałem się o to jak filmy i sprzęt zniosą ujemne temperatury.
Wiadomą sprawą jest, iż przy wejściu z zimnym sprzętem do ciepłego pomieszczenia występuje zjawisko kondensacji pary, co powoduje osadzanie się wody na wszystkich zimnych elementach aparatu. Aparat sam w sobie najczęściej nie ma zbyt rozbudowanej elektroniki, jednak materiał światłoczuły źle znosi wodę i zwiększoną wilgotność. Problem ten rozwiązuje owinięcie aparatu oraz magazynków z filmem przed wejściem do ciepłego pomieszczenia (np. kocem).
Drugim problemem jest zasilanie. Jeśli korzystamy ze sprzętu, który potrzebuje do działania baterii musimy być przygotowani na dużo krótsze ich działanie (często bateria poprawnie działająca w normalnych warunkach, może w ogóle nie zadziałać w ujemnych temperaturach). Dodatkowa bateria w ciepłej kieszeni kurtki nigdy nie zawadzi, a może uratować sytuację.
Uważać trzeba również na elektryzowanie się filmu, które może spowodować powstanie artefaktów na zdjęciach. Można tego uniknąć poprzez wolne przewijanie filmu (o ile jest to możliwe, czyli przy ręcznych mechanizmach).
Analogi zimową porą
Analogi zimową porą

Długie czasy naświetlania i efekt Schwarzschilda

2016-08-13 21:54:12, Wojciech Dąbrowski - Analogi
Aparaty cyfrowe wraz ze zwiększaniem czasu naświetlania generują jedynie większe szumy, jednak czas ekspozycji się nie zmienia (jeśli chcemy aby scena była dwa razy jaśniejsza naświetlamy ją dwa razy dłużej). Przy naświetlaniu materiałów światłoczułych sytuacja wygląda całkiem inaczej. Każdy z producentów podaje tabelę zmiany ekspozycji przy długim naświetlaniu (tabele są inne dla każdego produktu nawet od tego samego producenta). Ustawiając czas ekspozycji musimy sprawdzić czy dla danej nastawy powinna zostać wprowadzona korekta i jaka.
Efekt Schwarzschilda z jednej strony jest naszym sprzymierzeńcem, a z drugiej dodatkową trudnością. Pomaga nam uzyskać długie czasy naświetlania jednak często komplikuje wyliczenie poprawnej ekspozycji (np. gdy czas naszego naświetlania nie znajduje się w tabeli naświetleń).
Najłatwiejszym do naświetlania filmem czarno-białym jest Fuji Acros 100 gdzie nie musimy wprowadzać żadnych zmian przy naświetlaniach do 120 sekund, a pomiędzy 120 - 1000 sekund jest to tylko doświetlenie o ½ EV.
Dodatkowo należy pamiętać, iż przy fotografowaniu na negatywach kolorowych oraz slajdach długi czas naświetlania wpływa również na kolory (aby były poprawne zalecane jest użycie wskazanych filtrów kolorowych).
Najłatwiejszym do naświetlania slajdem jest Fuji Provia 100F gdzie zmiany w ekspozycji wprowadzamy dopiero od 128 sekundy. Najbardziej wymagająca jest Fuji Velvia 50.

Przygody z filmami czarno-białymi

2016-08-12 16:07:00, Wojciech Dąbrowski - Analogi
Dla większości fotografia analogowa jest skomplikowana i pełna nie do końca zrozumiałych rzeczy. Jedną z nich na pewno jest wybór filmu. Negatywów kolorowych nie używam dlatego tego tematu nie będę poruszał, jeśli chodzi o slajdy to bezkonkurencyjnie króluje Fuji Velvia/Provia, najciekawiej jest jednak w świecie filmów czarno-białych. Wybór jest naprawdę duży (różni producenci, wartości ISO, rodzaje emulsji), na większości pudełek pisze, że dany film ma najmniejsze ziarno i największą ostrość...
Moim pierwszym filmem czarno-białym był Fuji Acros 100 (z uwagi na przyzwyczajenie do marki - Fuji Velvia jest dobra to czemu film czarno-biały tego samego producenta ma być gorszy?). W związku z moim brakiem doświadczenia z fotografią monochromatyczną nie potrafiłem w żaden sposób ocenić tego produktu. Następnym filmem był Kodak T-max 100, dlaczego? Był po prostu tańszy. Dopiero od Rollei RPX 25 rozpoczęła się moja świadoma wędrówka. RPX miał rewelacyjnie małe ziarno oraz pozwalał na znaczne wydłużenie czasów naświetlania dzięki niskiemu ISO oraz szybko postępującemu efektowi schwarzwilda (np. gdy pomiar wskazuje czas 4 minuty, film trzeba naświetlać przez 16 minut). Niestety problemy z białymi kropkami (pinholes) na całości zdjęć skutecznie odstraszyły mnie od tego produktu. W owym czasie najważniejszą cechą filmów stała się dla mnie wielkość ziarna oraz stabilność wyników (dobrze wywołane negatywy). Rozpocząłem więc poszukiwania filmu, który można w łatwy sposób wywoływać, a jakość negatywów będzie rewelacyjna. Kupiłem więc kilka rolek poleconego mi Ilford PAN 50. Negatywy przed skanem wyglądały pięknie, jednak po skanowaniu okazało się, że światła są całe w plamach. Po długich poszukiwaniach powodu tej sytuacji okazało się, że przyczyną jest papier ochronny, który w złych warunkach przechowywania odbija się na negatywie. To jednoznacznie przekreśliło karierę tego filmu w moim aparacie. W między czasie wracałem do fotografowania Acrosem, którego używałem do zdjęć nocnych (dzięki dobrej charakterystyce naświetlania). Ostatecznie najprawdopodobniej wrócę do T-MAX’a 100 (oferuje on mniejsze zaszumienie w światłach niż Across dostarczając taką samą ostrość obrazu).
Podsumowując kilka moich wniosków na temat filmów CB:
  • Fuji Acros 100 - bardzo łatwy do wywołania, świetny do fotografowania w nocy
  • Kodak T-MAX 100 - najmniejsze szumy z filmów ISO 100, którymi fotografowałem
  • Rollei RPX 25 - rewelacyjna ostrość, najmniejsze szumy, problem z czarnymi dziurkami na negatywach (problem produkcyjny), definitywnie chciałbym do niego wrócić...
  • Ilford PAN 50 - duże zaszumienie jak na film ISO 50, problem odbijania się papieru zabezpieczającego na negatywach skreśla dla mnie ten film w przedbiegach
Ilford PAN 50 - plamki (skan 5500ppi)
Ilford PAN 50 - plamki (skan 5500ppi)
Fuji Acros 100 - szum (skan 5500ppi)
Fuji Acros 100 - szum (skan 5500ppi)
Rollei RPX 25 - pinholes (skan 5500ppi)
Rollei RPX 25 - pinholes (skan 5500ppi)

Co i jak sprawdzić w kupionym aparacie średnioformatowym

2016-06-09 19:03:21, Wojciech Dąbrowski - Analogi
Po wielu kłopotach z moją Bronica GS1 stwierdziłem, iż warto podzielić się moimi doświadczeniami. Niezależnie od tego co pisał sprzedawca, sprzęt może mieć wady, które uniemożliwią nam zrobienie dobrych zdjęć. Przed zabraniem się za prawdziwe fotografowanie polecam sprawdzić kilka rzeczy.
Po pierwsze ostrość - położenie matówki. Nie zawsze to co jest ostre na matówce będzie również ostre na filmie, dlaczego? Może się zdarzyć, iż matówka jest na nie odpowiednim poziomie (droga światła od obiektu fotografowanego do filmu jest inna niż od tego samego obiektu do matówki). Sprawdzić to można ustawiając obiekt testowy w odległości X metrów (gdzie X jest jedną z wartości podanych na obiektywie np. 5m) od powierzchni filmu np. w magazynku (nie od obiektywu czy body!). Jeśli obiekt ten po ustawieniu obiektywu na X metrów będzie ostry na matówce to wszystko będzie ok (chyba, że istnieje problem z magazynkiem lub obiektywami - warto również sprawdzić czy wszystkie obiektywy będą dawać te same rezultaty).
Przysłona - szybkość jej działania. Warto zwrócić uwagę czy przysłona działa bez opóźnienia podczas używania przycisku manualnego podglądu głębi ostrości. Przysłona może być zaoliwiona lub sklejona co powodować będzie nie domykanie się jej na czas podczas robienia zdjęcia.
Czasy migawki - tutaj warto sprawdzić czasy powyżej 1 sekundy ze stoperem w ręku oraz czasy szybsze niż 1 sekunda „na ucho” (różnice pomiędzy czasami 1/500, 1/60, 1/2 powinny być nie trudne do rozróżnienia).
Prócz testów na sucho proponowałbym załadować do aparatu film czarno-biały i zweryfikować działanie poszczególnych magazynków oraz obiektywów na różnych przysłonach. To ostatecznie pozwoli stwierdzić poprawność nastawy ostrości, czasów aparatu oraz światłoszczelności wszystkich elementów.
Sprawdzenie ostrości - widok przez kominek
Sprawdzenie ostrości - widok przez kominek
Sprawdzenie ostrości
Sprawdzenie ostrości

Analogowy workflow, czyli wypracowana ścieżka

2016-05-31 15:19:30, Wojciech Dąbrowski - Analogi
Początki w większości przypadków są trudne. W każdej dziedzinie podejmujemy decyzje, które wpływają bezpośrednio na rezultaty. Na ich podstawie oceniamy oraz kształtujemy podejście do danego tematu. Fotografia analogowa jest jeszcze bardziej skomplikowana z powodu braku natychmiastowych danych wynikowych (zdjęcia mamy dopiero po wywołaniu), dlatego cały proces zajmuje dużo więcej czasu.
Każdy fotograf wypracowuje swoją własną ścieżkę, taką która działa dla niego najlepiej. Nie chcę tutaj nikogo przekonywać, że moje podejście jest lepsze (może mieć ono jednak pewne zalety, a początkującym pozwolić na szybszy start).
Po pierwsze - dobrze wykonane technicznie zdjęcie.
2. Wywołanie filmu.
3. Przegląd wywołanych filmów pod kątem kadrowania, naświetlenia i ostrości (lupką).
4. Skan filmu skanerem płaskim - stworzenie szybkiego podglądu zdjęć.
5. Wybór najlepszych klatek.
6. Skan wybranych klatek skanerem bębnowym.
8. Profilowanie zeskanowanych obrazów w Photoshopie (od tej chwili wszystko zapisuję w pliku PSD na poszczególnych warstwach tak, żeby edycja nie była trwała, a w razie potrzeby można było wprowadzić zmiany).
9. W razie potrzeby posługuję się korekcją krzywych, aby uzyskać poprawny wygląd zdjęcia. Zdjęcie cały czas ma przypisany profil kolorystyczny skanera, umożliwia to wyciągnięcie dużej ilości informacji z obrazu. Pamiętać należy jednak o tym, że przy dużych modyfikacjach kolory nie będą się zgadzać - profil koryguje dobrze tylko surowy plik bez zmian luminancji.
10. Stworzenie finalnych plików poglądowych poprzez odpowiednie zmniejszanie i wyostrzanie. Osobiście najlepsze efekty - naturalność oraz ostrość obrazu - otrzymuję przy stopniowym kilkukrotnym jego zmniejszaniu wraz z wyostrzaniem. Dopiero przy zapisywaniu pliku obraz jest konwertowany do przestrzeni sRGB.
11. Na potrzeby druku obraz jest pomniejszany, wyostrzany, odszumiany (również stopniowo) i ostatecznie konwertowany do przestrzeni Adobe RGB.

Wywoływanie filmów czarno-białych - dlaczego warto robić to samemu?

2016-04-30 14:35:02, Wojciech Dąbrowski - Analogi
Moim zdaniem są dwa powody: praktyczny i emocjonalny.
1. Szanuję swoją pracę dlatego zależy mi na tym, żeby wywołane filmy trafiły do mnie w idealnym stanie - niestety jeszcze nigdy mi się to nie zdarzyło. Zarysowania i plamy były na porządku dziennym, a jak wiadomo przekłada się to bezpośrednio na jakość skanu. „Czystością” filmu na pewno będą zainteresowani użytkownicy skanerów płaskich, którzy skanują na sucho z użyciem technologii ICE (funkcja ta nie działa przy skanowaniu klasycznych - srebrowych - filmów czarno-białych).
2. Kiepska jakość była dla mnie pierwszym bodźcem do rozpoczęcia wywoływania negatywów czarno-białych w domowym zaciszu. Pozostawiając sprawy czysto praktyczne na boku - widok płukanego filmu, na którym pojawiają się zdjęcia jest czymś fenomenalnym, a rozwieszanie filmu kończące całą zabawę serwuje uśmiech na twarzy (o ile wszystko poszło po naszej myśli :-)
W wywoływaniu nie ma w tym nic trudnego, całość jest wręcz banalnie prosta. Wystarczy kupić chemię oraz koreks, zrobić dobrą rozpiskę i trzymać się czasu. Wywołując w domu unikamy wszelkich wysyłek oraz nie kompetencji osób trzecich. Dodatkowo nasze zdjęcia zostają w 100% prywatne.
Szpulki po filmach
Szpulki po filmach
Zestaw do wywoływania
Zestaw do wywoływania

Co siedzi w saszetce podczas moich wypadów fotograficznych

2016-04-14 20:19:22, Wojciech Dąbrowski - Analogi
W saszetce, kangurce, brzuszku czy jak to kto nazywa trzymam najpotrzebniejsze akcesoria fotograficzne. Począwszy od holdera cokin wraz z zestawem filtrów szarych, kolorowych i polaryzacyjnych przez zwykłe kartki do foto notatek, na worku foliowym do okrywania aparatu kończąc. Miejsce tutaj również zawsze znajduje darkside z aktualnie używanego magazynka, wężyk, ściereczka do obiektywu oraz chusteczki przydatne przy „mokrej pogodzie” do osuszania obiektywu i matówki. Dostęp saszetki zawsze jest łatwy i szybki, obojętne czy jest lato i poruszam się w krótkim rękawku czy zima i mam na sobie kurtkę. Jeśli ktoś nie korzystał, a nosi ze sobą miliony zawsze potrzebnych gadżetów to gorąco polecam.
Darkside, pisak, holder cokin i filtry
Darkside, pisak, holder cokin i filtry
Adaptery cokin, polar, darkside i ściereczki do obiektywu
Adaptery cokin, polar, darkside i ściereczki do obiektywu

Co siedzi w plecaku podczas moich wypadów fotograficznych

2016-04-12 21:53:10, Wojciech Dąbrowski - Analogi
Po pierwsze - bez plecaka nigdy nie ruszam na wyjścia fotograficzne. Trzymam w nim potrzebne na daną wyprawę obiektywy, dodatkowe magazynki z różnymi filmami, zapasowe filmy jeśli jest taka potrzeba i aparat cyfrowy do zdjęć testowych. Cały ten zestaw waży do 10kg. Zawsze staram zabierać ze sobą jak najmniej sprzętu jak to tylko możliwe (im lżejszy plecak tym łatwiej jest się poruszać). Nigdy nie byłem zwolennikiem toreb fotograficznych z powodu braku swobody poruszania się. Plecak oferuje równomierne rozłożenie ciężaru, a dzięki dobremu pasowi biodrowemu nie męczy pleców. Prócz funkcji oczywistej plecaka - transport sprzętu - pełni on często funkcję obciążnika statywu (wieszany za pomocą karabinka pod kolumną główną statywu).
Przy mniejszej ilości sprzętu zastanowiłbym się nad samym pasem biodrowym z możliwością mocowania pokrowców na obiektywy i filtry.
Plecak jako obciążenie statywu
Plecak jako obciążenie statywu
Plecak pełen foto grzechotek
Plecak pełen foto grzechotek

35 mm - zalety i wady

2016-03-30 11:05:25, Wojciech Dąbrowski - Analogi
Od początku mojej przygody z aparatami analogowymi fotografuję średnim formatem. Mały obrazek (35 mm) zawsze był mi obcy i niepotrzebny. Niestety średni format to co najmniej 2kg aparatu na statywie i do 10kg sprzętu w plecaku. I tutaj do akcji wkracza aparat małoobrazkowy. Jest lekki i możemy mieć go zawsze przy sobie, zabrać na każdą wycieczkę i uchwycić piękno chwili na Velvi.
Finalnie z klatki 35 mm można wydrukować zdjęcia bardzo dobrej jakości w formacie A4 (niektórzy powiedzieli by, że A3 lub A2 jednak jakości takiego obrazu nie uznałbym za bardzo dobrą).
Cena - tutaj na pewno im mniejszy aparat tym tańszy. Oczywiście pomijam porównywanie aparatów wysokiej półki 35 mm z tanimi średniakami, chodzi o sprzęt takiej samej klasy. Pamiętajmy jednak, iż nie jest to cyfra, tutaj nie ma matrycy, od której zależy jakość zdjęcia. Jeśli do podstawowego body 35 mm podepniemy dobry obiektyw i odpowiedni film to zdjęcia będą dobrej jakości.
Osobiście używam body Canon 300 (pożyczonego ;-) z obiektywami M42, całość daje rewelacyjne rezultaty.
Jeśli jeszcze nie robiłaś/nie robiłeś zdjęć na slajdzie to 35 mm jest dobrą opcją na początek zabawy z analogami, tym bardziej że bardzo często nasz dziadek trzyma w szafie starego Zenita z Heliosem...
Canon EOS 300 z Fujinon 55 mm 1.8 + Tair-11A
Canon EOS 300 z Fujinon 55 mm 1.8 + Tair-11A

Przechowywanie materiałów fotograficznych

2016-03-21 14:20:24, Wojciech Dąbrowski - Analogi
Wszystkie filmy fotograficzne bazują na przemianach chemicznych. Im wolniej zachodzą reakcje, tym dłużej film będzie w dobrej kondycji. Reakcje możemy spowolnić trzymając materiały światłoczułe w niskich temperaturach i jak najmniejszej wilgotności (zapobiega to również tworzeniu się grzybów i innych nieprzyjaznych mikroorganizmów niszczących filmy). Nowe slajdy oraz negatywy przed załadowaniem do aparatu najlepiej trzymać w lodówce lub zamrażarce - są one najczęściej hermetycznie zamknięte, więc nie stanowi to dla nich żadnego problemu. Problemy pojawiają się przy materiałach już wywołanych. Ich ilość często nie pozwala przetrzymywać ich w ujemnych temperaturach, tym bardziej, że wiąże się to z problemami podczas archiwizacji czy przeszukiwania zbiorów.
Jednym z najlepszych wyjść jest zamykanie materiałów w higroszczelnych pojemnikach wraz z kulkami żelu silikonowego. Pojemnik zapobiega przedostawaniu się wilgoci z zewnątrz i umożliwia umieszczenie archiwum w dogodnej lokalizacji (np. w chłodnym miejscu), a żel sylikonowy pochłonie wstępnie zgromadzoną w pojemniku wilgoć.
Należy pamiętać o tym, iż wszelkie materiały kwasowe (większość papierów) mają zły wpływ na filmy. Slajdy i negatywy najlepiej przechowywać w polipropylenowych koszulkach, które nie mogą im zaszkodzić. Osobiście mogę polecić koszulki PP firmy Herma, których jakość nie zawodzi, a filmy (przynajmniej te średnio formatowe) wrzuca się do nich od góry (omijajmy tym samym problem rysowania filmu podczas wsuwania i wysuwania go z koszulki).
Pojemnik higroszczelny z żelem sylikonowym
Pojemnik higroszczelny z żelem sylikonowym
Filmy nienaświetlone
Filmy nienaświetlone

Analog kontra cyfra

2016-03-09 18:41:11, Wojciech Dąbrowski - Analogi
W dzisiejszych czasach aparat cyfrowy może mieć każdy, nie jest to rarytas, na który stać tylko nielicznych. Rozdzielczość oraz jakość obrazu z aparatów cyfrowych potrafi dorównać aparatom analogowym. Dlaczego więc zaprzątać sobie nimi głowę?
Jeśli fotografia to sztuka, to warto! Malarze malują obrazy ponieważ taka forma przekazu pozwala im na przedstawienie swojego wnętrza, tak samo działa fotografia analogowa. Obraz tworzony jest w niemalże magiczny sposób. Fotografowanie urządzeniem, które jest pełne ograniczeń, wad oraz niewiadomych jest jak odkrywanie nowego świata. Każde wyjście z takim aparatem jest chwilą niezwykłą, a to dopiero początek. Obsługa większości aparatów analogowych jest jak przygoda, nie ma tutaj tony elektroniki, która zrobi wszystko za nas. Ekranik LCD jeśli już jest to powie nam co najwyżej ile zostało nam klatek do końca filmu.
Dodatkową dawkę magii i zadowolenia serwuje własnoręczne wywoływanie filmów, ale o tym napiszę innym razem...
Wracając do spraw technicznych na chwilę obecną bardzo dobrą rozdzielczość dają aparaty analogowe średnio formatowe (z klatki 6x7 można spokojnie stworzyć wydruk A2 lub większy z niesamowitymi detalami). Kolory jakie oferują slajdy są bajeczne, a ziarno dodaje klimatu. Filmy czarnobiałe zapewniają niesamowitą dynamikę i nie straszne im godzinne naświetlania. Trzeba również wspomnieć o bardzo małej głębi ostrości jaką oferują aparaty średnio formatowe i większe (z jednej strony jest to zaletą - przy portretach, z drugiej wadą - przy widoczkach gdzie trzeba mocno przymknąć przysłonę).
Bieszczady - analog - Bronica GS1 - Velvia 50
Bieszczady - analog - Bronica GS1 - Velvia 50
Bieszczady - cyfra - SIGMA SD15
Bieszczady - cyfra - SIGMA SD15

Bronica GS1 - analogowy średni format

2016-03-06 18:30:59, Wojciech Dąbrowski - Analogi
Fotografuję głównie krajobrazy. Obcowanie z naturą pozwala mi oderwać się od szarego dnia codziennego. Głównie z tego powodu zdecydowałem się na format 6x7. Średni format to przede wszystkim większa klatka, czyli więcej informacji oraz mniejsze ziarno (późniejsze szumy) proporcjonalnie do wielkości klatki. Umożliwia to wydruki z niesamowitymi detalami w dużych formatach (plik 180mpix z klatki 6x7 daje piękne wydruki).
Całkowicie zmienia się również głębia ostrości (w uproszczeniu, przy standardowym obiektywie jest ona taka jak przy średnim teleobiektywie w cyfrze). Jest to zaletą przy portretach i gdy wymagane jest odizolowanie tematu zdjęcia, jednak sprawia problemy gdy chcemy, aby wszystkie plany były ostre (trzeba używać „dużych F” co wiąże się z długimi czasami naświetlania).
Minusem definitywnie jest sama waga sprzętu. Bronica GS1 jest jednym z najlżejszych aparatów 6x7, a jej podstawowa waga (obiektyw 100mm, kominek i magazynek) to prawie 2kg. Każde dodatkowe szkło to od 0,5 do 1,2kg. Statyw przy fotografowaniu pejzaży również jest koniecznością. Do tego dochodzą dodatkowe magazynki na filmy i okazuje się że plecak waży kilka kilogramów, a sam aparat trzymamy w ręce razem ze statywem.
Obiektywy w większości są stało ogniskowe, więc chcąc urozmaicić możliwości fotografowania, na każdą wycieczkę trzeba zabrać kilka szkieł. Nie ma też autofocusa, jednak fotografowanie przez kominek z lupką kompletnie rekompensuje tą przypadłość (kto patrzył w kominek aparatu średnio formatowego wie o co chodzi).
Pomińmy jednak sprzęt sam w sobie... jednym z najciekawszych momentów fotografowania średniakami jest samo obcowanie z aparatem! Nie wystarczy mieć aparat, trzeba nauczyć się jego obsługi (może brzmi to głupio ale na początku prawidłowe ustawienie wszystkich opcji nie jest łatwym zadaniem). Fotografia analogowa prowadzi do kreowania obrazu, a nie tylko bezmyślnego cykania (nie zawsze... w większości przypadków).
Bronica GS1 - widok przez kominek
Bronica GS1 - widok przez kominek
Bronica GS1 - analogowy średni format
Bronica GS1 - analogowy średni format

Fotografia analogowa - jak do tego doszło

2016-03-03 20:24:00, Wojciech Dąbrowski - Analogi
Kilka lat temu fotografowałem wyłącznie cyfrą i nikt nie mógł mnie od tego odwieść. Jednak pewnego dnia ciekawość wzięła górę nad rozsądkiem. Stwierdziłem, iż trzeba spróbować fotografii analogowej póki jest to jeszcze możliwe. W czasach gdy możliwość odwzorowania dynamiki przez aparaty cyfrowe nie była zbyt imponująca skusił mnie film negatywowy. Pożyczyłem średnio formatowy aparat Pentacon SIX, kupiłem dwa filmy negatywowe i jeden slajd. Negatywy wypstrykałem, wywołałem. Wynik definitywnie nie był porażający. Skany średniej jakości skanerem płaskim i trudności przy odwracaniu negatywów skutecznie zgasiły mój entuzjazm. Kolory były kiepskie, a dynamika wcale nie wydała mi się o niebo lepsza.
Dopiero kilka miesięcy później do tego samego aparatu włożyłem slajd, żeby zakończyć przygodę z analogiem raz na zawsze. Wypstrykać "cudowny film", Velvię, a potem z czystym sumieniem oddać aparat i nigdy więcej nie wracać do analogów. Nie szukałem żadnych super tematów, aparat zabrałem na dwie wycieczki „dokoła domu” i oddałam film do wywołania. Rezultat był kosmiczny, przeszedł wszelkie moje oczekiwania. Zwykłe zdjęcia z lasu okazały się piękne! W rękach po raz pierwszy trzymałem wywołany slajd, z milionem detali, ultra rozdzielczością i nieskończoną ilością kolorów. Od tego momentu rozpoczęła się nie łatwa analogowa podróż.
Pentacon Six
Pentacon Six
Velvia 100F - 6x6 Pentacon Six
Velvia 100F - 6x6 Pentacon Six

Subskrypcja

Jeśli chcesz otrzymywać powiadomienia o nowych wpisach to pozostaw poniżej swój adres e-mail (procedura wymaga potwierdzenia adresu poprzez kliknięcie w link aktywujący w przesłanej wiadomości).

Kontakt

O mnie

Nie jestem profesjonalnym fotografem, lecz miłośnikiem fotografii. Wszystkie wpisy opieram na własnych doświadczeniach balansując pomiędzy technicznym bełkotem, a fotograficzną przygodą, starając się pokazać świat fotografii z innej strony :-)

Więcej ciekawostek i porównań na www.skanowaniebebnowe.pl.
Jeśli potrzebujesz się za mną skontaktować - napisz: wojtek@skanowaniebebnowe.pl.

Pozdrawiam serdecznie,
Wojciech Dąbrowski
Copyright Wszystkie informacje i zdjęcia są wyłączną własnością twórcy - Wojciecha Dąbrowskiego.
Zabrania się kopiowania i rozpowrzechniania tekstów, opisów, inforgafik oraz zdjęć.