2016-04-06 23:45:16, Wojciech Dąbrowski - Skanowanie
Marzeniem każdego skanerzysty jest posiadanie maszyny, która umożliwi zeskanowanie wszystkich detali dostępnych na filmie przy zachowaniu idealnego odwzorowania kolorów i unikając szumów tła.
Po przygodach z płaszczakiem Epsona oraz biurkowym bębnem ScanView, przyszedł czas na high end lub rezygnację z fotografii analogowej (temat skanowania staje się bardzo irytujący, gdy nie możemy odwzorować tego co jest na kliszy). Nie mogąc jednak odpuścić kolorów slajdu Velvia oraz rozdzielczości filmów czarno-białych, zdecydowałem się zainwestować w niemieckie monstrum. Nie jest to może największy skaner bębnowy na świecie, lecz jakby nie patrzeć ćwierć tony jak na skaner to nie jest mało. Sam transport urządzenia stworzył wiele problemów. O ile załadunek urządzenia wózkiem widłowym był w miarę szybki to rozładunek bez pomocy sprzętu mechanicznego nie obył się bez sporej dawki improwizacji.
Skaner zaskoczył mnie już na starcie... nie działaniem. Na szczęście z pomocą przybył Guru fotografii i wspólnymi siłami udało nam się znaleźć błahą przyczynę problemu.
Już pierwsze skany pokazały ogromny potencjał Primescan’a. Jednak jak z każdą maszyną tego typu niezbędny jest czas, aby opanowanć sposób pracy z urządzeniem. Ostatecznie po kilku miesiącach walki z oprogramowaniem, stacją montażową i samymi skanami mogę śmiało stwierdzić, iż jest to świetny skaner oferujący rewelacyjną jakość. Teraz pozostaje tylko zabrać się za robienie dobrych zdjęć.
Po przygodach z płaszczakiem Epsona oraz biurkowym bębnem ScanView, przyszedł czas na high end lub rezygnację z fotografii analogowej (temat skanowania staje się bardzo irytujący, gdy nie możemy odwzorować tego co jest na kliszy). Nie mogąc jednak odpuścić kolorów slajdu Velvia oraz rozdzielczości filmów czarno-białych, zdecydowałem się zainwestować w niemieckie monstrum. Nie jest to może największy skaner bębnowy na świecie, lecz jakby nie patrzeć ćwierć tony jak na skaner to nie jest mało. Sam transport urządzenia stworzył wiele problemów. O ile załadunek urządzenia wózkiem widłowym był w miarę szybki to rozładunek bez pomocy sprzętu mechanicznego nie obył się bez sporej dawki improwizacji.
Skaner zaskoczył mnie już na starcie... nie działaniem. Na szczęście z pomocą przybył Guru fotografii i wspólnymi siłami udało nam się znaleźć błahą przyczynę problemu.
Już pierwsze skany pokazały ogromny potencjał Primescan’a. Jednak jak z każdą maszyną tego typu niezbędny jest czas, aby opanowanć sposób pracy z urządzeniem. Ostatecznie po kilku miesiącach walki z oprogramowaniem, stacją montażową i samymi skanami mogę śmiało stwierdzić, iż jest to świetny skaner oferujący rewelacyjną jakość. Teraz pozostaje tylko zabrać się za robienie dobrych zdjęć.
kliknij, żeby wrócić do poprzedniej strony